Kolejnym zwiedzanym obiektem był leżący ok. 10 km dalej pałac Hluboka. Obecny jego kształt (styl podobno neogotycki, choć nie wydaje się strzelisty i ma sporo zdobień) pochodzi z XIX wieku. Wcześniej wspomniany już król zbudował tam zamek warowny, a w XVI w. przebudowano go na pałac. Wygląd budowli jest imponujący, stanowi ona zwartą, masywną bryłę w jasnym kolorze, z kilkoma prostokątnymi wieżami, bramami  i z przyległą oranżerią. Jest też kilka ciekawych kopii rzeźb, w oranżerii i na wolnym powietrzu. Wnętrza są bardzo bogato i misternie zdobione, ściany są pokryte rzeźbionym drewnem lub tapetowane, są też witraże i gobeliny. W zasadzie trudno tam znaleźć wolne od ozdób miejsca (dotyczy to też sufitów), co kazałoby zaliczyć wystrój do neobaroku. Szkoda tylko, ze obsługa hołduje archaicznym zasadom i nie pozwala robić zdjęć. Opis sal był odtwarzany z urządzenia mówiącego. Niektórzy z przyzwyczajenia próbowali zadawać pytania, ale z automatem nie pogada, a pan oprowadzający także sprawiał wrażenie automatu.
    Następnie pojechaliśmy ok. 30 km dalej i zwiedziliśmy ostatni już na tej wycieczce zamek, Trzeboń (Trebon). Nie jest on bardzo wykwintny, ale za to rozległy. Posiada duży dziedziniec z fontanną oraz park. Do części muzealnej wchodzi się przez mniejszy dziedziniec.
Miejscowość Trebon leży nad dwoma jeziorami (sztucznymi i dużymi) i ma też charakter uzdrowiska. Do pałacu doszliśmy przez zabudowania starego miasta, m.in, przez Bramę Swinenską. Zwiedziliśmy kilka sal, wysłuchując m.in. historii ostatnich (uwidocznionych na obrazach) przedstawicieli rodu Rożmberków, braci: Wilema (Wilhelma) z Rożmberka i Petra Voka. Pierwszy był bardzo uzdolnionym dyplomatą, piastował najwyższe urzędy a nawet proponowano mu kandydowanie na króla Polski. Drugi, który odziedziczył majątek po bracie, był mecenasem sztuki, w wyniku czego popadł w długi. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że zadłużenie istniało już za czasów Wilhelma. Tak czy owak, Vok musiał sprzedać 2/3 majątku, w tym Krumlow i ostatecznie osiadł w Treboniu. Żaden z nich nie doczekał się potomka i ród wymarł w roku 1611.
Rożmberkowie stanowili jedną z linii rodu Witkowców (z czeska: Vitkovców; przewodnik użył także kalki z niemieckiego: Witygoni),  wywodzili się od jednego z synów Witka. Widzieliśmy także zrekonstruowaną na podstawie XVI-wiecznych  rycin pracownię alchemiczną. Wilhelm interesował się tymi sprawami i zatrudniał alchemika.
Warto jeszcze przywołać kilka ciekawostek na temat Czech, usłyszanych od przewodników lub zaobserwowanych.

  • Czeskie słowo "zamek' odpowiada polskiemu "pałac".
  • Czesi uważają, że ich język przewyższa nasz, choć gdy spojrzymy na historię języków, na przykład na niedostatek samogłosek w językach starożytnych, teza ta wydaje się mocno wątpliwa.
  • Kraj liczy 40% ateistów i 40% katolików.
  • Morawian irytuje zaliczanie ich do Czechów. W związku z tym próbuje się wprowadzić nieoficjalną, krótka nazwę Czechia dla całego kraju.
  • Na Wełtawie odbywają się spływy kajakami, co widzieliśmy po drodze z Rożmberka do Krumlov.
  • W niektórych czeskich zamkach trzymane są niedźwiedzie, tym razem widzieliśmy przedstawiciela w Krumlov, w rejonie dolnej bramy.

    Janusz Mirek

Powrót do Wydarzenia 2016