Być kobietą dyktatora - ryzykowny sposób na życie

Władza polityczna, kojarząca się z dominacją "samców alfa", odchodzi już bezpowrotnie do historii. Kobiety zawsze były piękną twarzą brutalnej polityki - także w najbardziej odrażających dyktatorskich reżimach. Nie wszystkie miały wpływ na decyzje mężów i kochanków, ale znalazło się wśród nich kilka wyjątków, jak Jing Qing, ostatnia żona Mao Tse Tunga, czy Margarita Serfati, kochanka Mussoliniego. Losy żon dyktatorów przedstawiła w swoim wykładzie "Być kobietą dyktatora - ryzykowny sposób na życie" 10 marca 2016 r. w DOK-u na spotkaniu Towarzystwa Oświatowego Ziemi Dzierżoniowskiej Jolanta Maniecka.
 Prawdą jest, że dyktatorzy wielokrotnie wykorzystywali przychylność kobiet dla swoich własnych celów. Oni doskonale  zdawali sobie sprawę z tego, że bez kobiet nie mieliby absolutnej władzy nad połową populacji, którą stanowiły właśnie kobiety. Hitler zyskiwał głosy kobiet w wyborach, podobnie jak Saddam Husajn, który wcześniej przyznał zresztą kobietom prawo do głosowania. Były przypadki, że kobiety po raz pierwszy czuły, że jakikolwiek polityk, nawet jeśli był dyktatorem, zainteresował się
w ogóle ich losem. Dyktatorzy byli wielkimi uwodzicielami, ale zdarzało się nieraz tak, że kochali kobiety w życiu prywatnym, ale nienawidzili ich w życiu politycznym. Szokujące jest, że Adolf Hitler otrzymywał więcej listów miłosnych niż Rolling Stonesi i Beatlesi! A Benito Mussolini co miesiąc otrzymywał aż 30 tysięcy listów od wielbicielek!
Prowadząca zwróciła uwagę, że związek z dyktatorem był dla kobiety zawsze trudny, bywał też niebezpieczny. Ich  życie to była ciągła gra w miłość i śmierć, a śmierć i tak dopadała wszystkie kobiety, wybierające taką drogę. Przykłady?  Lista jest długa: Nadia Stalin, Eva Braun, Magda Goebbels, kochanka Mussoliniego Clara Petacci.

Powrót do Wydarzenia 2016