Następnie zwiedzaliśmy Kościół p.w. NMP zbudowany na początku XIV w. Pierwsza wzmianka o kościele pochodzi z 1208 roku. Przebudowie między XIII a XV zawdzięcza sklepienie krzyżowe które możemy podziwiać do dziś, zaś obecny kształt świątyni nadał remont z XVII wieku. Świątynia jest obecnie bardzo zdewastowana, a mimo to wciąż potrafi oczarować gotyckim pięknem. Niegdyś znajdowały się tu przepiękne dzieła Michała Willmana, teraz pozostały jedynie haki po obrazach oraz puste ramy.
W okresie II wojny światowej kościół podobnie jak cały pocysterski kompleks został całkowicie ogołocony przez Niemców. Wyposażenie wraz z wspaniałymi stallami anielskimi Matthiasa Steinla pocięto na kawałki i wywieziono do Lubomierza oraz Krzeszowa, gdzie zostały ukryte, a skąd po wojnie powędrowały dalej do wielu miast w Polsce np. Stężycy oraz Siedlec.
Ostatecznego dzieła zniszczenia dokonali po wojnie Rosjanie, którzy splądrowali oraz rozgrabili znajdujące się pod kościołem krypty, w których do dziś dzień spoczywa 98 zmumifikowanych ciał książąt, opatów oraz zasłużonych zakonników cysterskich. Ich trumny zostały zniszczone a ciała porozrzucane. Obecnie z całą pewnością udało się zidentyfikować tylko ciało Michaela Leopolda Willmanna.
Jako ostatni  punkt  zwiedzania klasztoru była  kaplica książęca, która została wybudowana na polecenie księcia legnickiego Bolesława III zwanego też Rozrzutnym, lub Hojnym i na jego życzenie został on tam też pochowany w 1352 r.
Piękne polichromie, które można oglądać na stropie kaplicy pochodzą już z dużo późniejszego okresu, bo namalowano je w drugiej połowie XVII w.
Jak przystało na kaplicę grobową w jej centralnym punkcie znajdowała się tumba grobowa z wyrzeźbioną postacią księcia. Niestety została ona zniszczona.
Kaplica niedawno została wyremontowana i udostępniona do zwiedzania. Prezentuje się naprawdę dobrze.
Podczas zwiedzania zespołu klasztornego w Lubiążu  można doświadczyć skrajnych emocji od zdziwienia po rozgoryczenie. Klasztor był wielokrotnie zniszczony, a i teraz niszczeje, i potrzebuje sporego (myślę, że wielomilionowego) doinwestowania. Niektóre miejsca są tak zrujnowane, że aż serce się kraje. Co prawda odrestaurowano już cztery sale, które robią piorunujące wrażenie, odnawia się również bibliotekę  i dokonano karkołomnego remontu dachu, to jednak jeszcze jest wiele do zrobienia. Dziś z wielkim wysiłkiem dąży się do przywrócenia zabytkowi dawnej świetności.