Pałace w Czechach (wycieczka 09-10.09.2017)

Kilka już razy zdobywaliśmy czeskie zamki i teraz znów postanowiliśmy spróbować szczęścia. Tym razem rzecz rozgrywała się na północy tego kraju. Należałoby przypomnieć, że czeskie słowo "zamek" odpowiada polskiemu "pałac". Można nawet mówić o mimowolnej grze słów, gdyż budowle będące zamkami z czasem przebudowywano na pałace. Działo się tak wskutek doskonalenia sztuki wojennej, szczególnie artylerii, co mocno podważało walory obronne zamków.
Drugą prawidłowością była barokizacja pałaców. Każda przebudowa wprowadzała bieżący styl, tak aby odmieniona siedziba nadążała za modą. W ten sposób za jednym zamachem lub stopniowo doprowadzono do stylu barokowego. Dotyczyło to szczególnie wnętrz, ale w miarę możliwości także brył. Po barokizacji dalsza ewolucja nie była już możliwa, gdyż był to styl maksymalnie ozdobny. Trzeba byłoby więc zrobić krok wstecz i likwidować zdobienia. Na dodatek po pewnym czasie zaczął się schyłek epoki pałaców, szczególnie tych dużych, zatem architektura została "zamrożona" w stanie w jakim była.
Ze względu na wszystkie te okoliczności możemy dziś podziwiać pałace głównie barokowe, niezależnie od tego jaki był ich rodowód.
Ale zwiedzaliśmy także miasta.
Od tego właśnie zaczęliśmy, przyjechawszy do stutysięcznego Liberca. Przekroczyliśmy granicę w Jakuszycach i po niespełna 50 kilometrach dojechaliśmy do centrum miasta. Obejrzeliśmy neorenesansowy ratusz, częściowo także wewnątrz. "Neo-", gdyż z końcem XIX w., gdy go budowano, czas renesansu dawno minął i było to naśladownictwo; zresztą udane -  ratusz wygląda ładnie.
Przespacerowaliśmy się też  uliczką z pokrywami kanałowymi z różnych miast.
Nieopodal znajduje się przystanek autobusowy z umieszczonymi głównie na dachu, pełniącym rolę stołu z obrusem, "śniadaniowymi" rzeźbami miedzianymi, obrazoburczego artysty Davida Czernego.
Nieco dalej obejrzeliśmy szkieletowe, mieszczańskie domki (a raczej domy) waldsztejnskie z końca XVII wieku, niedawno zrekonstruowane. Swą konstrukcją przypominają nasze kościoły pokoju, które zresztą były budowane w podobnym okresie.


 


Około 8 km od centrum znajduje się górski szczyt Jested, na który wjechaliśmy kolejką gondolową. Można się tam dostać także pieszo lub samochodem. Stożkowate wzgórze jest w dużej części zajęte przez takąż, futurystyczną wieżę z iglicą, która z daleka wygląda jak  przykrywająca go czapka.
Szczyt ma 1012, dół kolejki - 600, a miasto - 374 m n.p.m. Na pierwszej kondygnacji wieży znajduje się bar i restauracja, na wyższych - hotel.
Jak można się domyślić, ze szczytu roztaczają się widoki na miasto i na pozostały teren,  tak zabudowany jak i pokryty łąkami oraz kępami lasów.
Zjechaliśmy na dół i udaliśmy się  (ok. 50 km) do pałacu Zakupy. Postęp w Czechach zachodzi zbyt wolno i zbyt wiele jeszcze obiektów stosuje bezsensowny zakaz fotografowania, czego przykładem jest właśnie ten pałac. Jest on zaliczany do barokowych, ale chyba dotyczy to głównie wnętrz, gdyż na zewnątrz mało jest barokowych akcentów, brakuje ozdób i fantazyjnych kształtów, co przypuszczalnie jest skutkiem restauracji.
Na  wnętrza składa się szereg typowych zamkowych pomieszczeń, z sufitowymi rysunkami autorstwa Josefa Navratila, delikatnymi i pastelowymi.
W pałacu okresowo przebywał Ferdynand I Dobrotliwy, cesarz austriacki po abdykacji i równocześnie ostatni koronowany król czeski. Są tam różne pamiątki po nim. Warto dodać, że pomimo epilepsji i wodogłowia dożył on 82 lat.


 


Kolejnym punktem wycieczki było zwiedzenie Litomierzyc (25-tysięcznych; następne 50 km na zachód). Wyróżnia się tu duży, dwuhektarowy rynek z ozdobnymi kamienicami i kolumną morową. W starym ratuszu znajduje się muzeum regionalne, zaś aktualny ratusz ma ciekawą wieżę z zakończeniem w kształcie kielicha, co wiąże się z tradycjami winiarskimi regionu. Kamienica Pod Czarnym Orłem posiada cenioną  sgraffitową dekorację. Pierwsze domy  murowane zbudowano tu w 1228 roku. Na rogu rynku znajduje się Kościół Wszystkich Świętych, poprzednio gotycki (wczesny gotyk, jeśli oceniać po łukach), później poddany barokizacji.
Idąc od rynku w dół malowniczymi Parkanami  Jose Rizala, a potem uliczkami w górę, dotarliśmy na Wzgórze Katedralne. Wprawdzie katedra św. Stefana była zamknięta, ale warto było zobaczyć ten ciekawy architektonicznie, barokowy obiekt. Istnieje ona od czasów romańskich, lecz wieżę uzyskała dopiero z początkiem XVIII wieku. Jest to wieża wolnostojąca, połączona ze świątynią wiszącą arkadą.
Z Litomierzyc pojechaliśmy na nocleg do 92-tysięcznego Usti nad Łabą, jeszcze kawałek na zachód. Z wyższych pięter hotelu roztaczał się piękny widok na miasto, który opiszemy tylko słowami kluczowymi: dachy zwartej zabudowy, rzeka, mosty, góry, zameczek na zboczu.


 



Drugi dzień zaczęliśmy od zwiedzenia barokowego (styl przeważający), pięcioskrzydłowego pałacu Duchcov, w miasteczku o tej samej nazwie, położonym jeszcze dalej na zachód od Usti.
Jego historia sięga  XIII wieku a obecny kształt (jest to kompleks, z parkiem i dodatkowymi zabudowaniami) uzyskał po licznych przebudowach i dobudowach.
Zwiedziliśmy szereg kolejnych sal, w których znajdują się tematyczne kolekcje obrazów i trochę rzeźb. Pałacowy przewodnik opowiadał nam o poszczególnych eksponatach z dużym znawstwem i werwą, tak że relacjonowanie tego dałoby całą broszurę.
Warto dodać, że okienne zasłony (przezroczyste) nie przepuszczają promieniowania ultrafioletowego i z tego powodu są drogie, ale za to chronią obrazy.
W pałacu spędził ostatnie 13 lat swego życia Casanova, odwiedzali go też inni sławni ludzi, w tym Chopin.
Po zakończeniu zwiedzenia  dokonaliśmy zwrotu i jechaliśmy już w kierunku wschodnim. Odwiedziliśmy pałac w Ploskovicach, leżący trochę na południowy zachód od Zakupów.
Wystrój wewnętrzny jest typowo barokowy, a komnaty są na ogól małe; w wielu nie mieściła się nasza grupa. Nawet pyszna, owalna  sala balowa, choć niemała, jest mniejsza od spotykanych w innych pałacach. Jest za to wysoka, z balkonem dla muzyków.
Z intrygujących pałacowych eksponatów można wymienić umywalkę do palców i drewniany złocony żyrandol dużych rozmiarów.
Tu również spotykamy sufitowe grafiki Navratila.
Pałac jest stosunkowo młody, był budowany z początkiem XVIII wieku jako barokowy. Otoczono go dużym parkiem, a potem dobudowano dalsze skrzydła, słabo zdobione, połączone z głównym budynkiem łukowatymi arkadami.


Duchcov

 


Ploskovice

 


Pewną odmianą po zwiedzeniu opisanych pałaców była wizyta w Muzeum Skody w Mladej Boleslavi, gdzie dotarliśmy po przejechaniu ok. 70 km w kierunku południowo-wschodnim. Zgodnie z planem oglądaliśmy tylko ekspozycję muzealną, znajdująca się  w jednej dużej sali z antresolą. Część samochodów stoi na posadzce, a część na wielkich regałach.
Na przykładzie tej marki można było prześledzić ewolucję samochodu, przebiegającą podobnie do ewolucji biologicznej, tyle że planowanej (choć nie do końca). Firmę założyli panowie Vaclav Laurin i Vaclav Klement w 1895 roku. Początkowo produkowali rowery, przy czym trzeba zaznaczyć że podówczas były one bardzo drogie i nie każdego było na nie stać.
Następnym etapem były motorowery (motorynki), potem motocykle, następnie pierwszy samochód (w roku 1901).
W różnych muzeach, nie tylko w tym, można spotkać pierwsze samochody, będące praktycznie powozami z silnikiem. Później stopniowo dochodziły rożne elementy karoserii (początkowo drewniane), a cala mechanika była ukrywana pod osłonami. W ten sposób stopniowo ukształtowała się własna, niepowtarzalna sylwetka samochodu.
W muzeum prowadzi się także renowacje bardzo starych modeli skody; można było zobaczyć kilka samochodów w trakcie odnawiania.
Po wyjściu z muzeum udaliśmy się (z obiadem w trakcie) w drogę powrotną - przez Kudowę - do domu.

Janusz Mirek

 

 Powrót do Wydarzenia 2017