Wycieczka do Wlenia i Siedlęcina


  Uczestnicy zorganizowanej przez TOZD autokarowej wycieczki do Wlenia i Siedlęcina, na którą wyruszyliśmy rankiem  3 kwietnia 2024 roku, znacznie poszerzyli swą wiedzę o życiu śląskich książąt i rycerzy w czasach średniowiecza. Stało się to możliwe dzięki zwiedzeniu dwóch książęcych rezydencji Doliny Bobru: zamku Lenno – najstarszego murowanego zamku na Śląsku (wzniesionego na miejscu wcześniejszej, drewnianej kasztelanii wleńskiej) oraz największej średniowiecznej wieży mieszkalnej w Siedlęcinie.

 Barwna opowieść przewodnika po zamku wzniesionym na szczycie wygasłego podwodnego wulkanu (stąd lawa poduszkowa, na której we Wleniu stoją zamkowe mury) przeniosła nas w czasy Bolesława Wysokiego. To ten śląski książę  wzniósł w 1160 roku na szczycie dzisiejszej Góry Zamkowej we Wleniu pierwszą murowaną budowlę, określaną dziś jako „dom romański”, uznawany obecnie za najstarszy świecki budynek na Śląsku. Kolejne etapy rozbudowy wleńskiego zamku ukazywały szczegółowo omawiane przez przewodnika plansze rozmieszczone na terenie przetrwałych do dziś ruin (te ruiny są wynikiem wysadzenia zamku w powietrze w czasach wojny trzydziestoletniej) zamkowej zabudowy dookolnej, a także filmowa prezentacja „Rekonstrukcji historii budowlanej Zamku we Wleniu” wyświetlana przy schodach we wnętrzu XV-wiecznego okrągłego stołpu, zbudowanego na miejscu XIII-wiecznej, sześciobocznej wieży obronnej. Ci, którzy po drewnianych schodach wspięli się na szczyt wieży, mogli się zachwycać roztaczającą się stamtąd wspaniałą panoramą okolicy i miasteczka Wleń. 

  Wracając z zamku, zwiedziliśmy w położonym na zboczu Wleńskim Gródku zabytkowy kościółek pod wezwaniem wielokrotnie odwiedzającej zamek we Wleniu św. Jadwigi Śląskiej (kościółek ten, wzmiankowany w roku 1349, został rozbudowany w XVI wieku, zniszczony w czasach wojny trzydziestoletniej i odbudowany jeszcze w XVII wieku), dziś kościół filialny. Obejrzeliśmy w nim pochodzącą z czasów renesansu ambonę (ozdobioną m.in. widokiem zamku we Wleniu) oraz zakrystię z zabytkowym lavabo i zachowanym fragmentem malowidła na sklepieniu, a także kaplicę grobową z dwoma sarkofagami Grünfeldów, oddzieloną od kościoła piękną kutą kratą. Po drodze do autokaru minęliśmy położony u stóp Góry Zamkowej XVII-wieczny pałac Lenno, zbudowany z kamienia pochodzącego ze zrujnowanego wybuchem wleńskiego zamku.

  Niecałe 15 kilometrów podróży dzieliło nas od kolejnej książęcej rezydencji Doliny Bobru – wzniesionej przy przeprawie przez Bóbr słynnej z zachowanych do dziś średniowiecznych fresków gotyckiej Wieży Książęcej w Siedlęcinie (zwanej też wieżą rycerską). Tę największą (zbudowaną na planie prostokąta o wymiarach 20x14,5 m) i najlepiej zachowaną średniowieczną wieżę mieszkalną w Polsce (jedną z najokazalszych budowli tego typu w Europie) zbudowano w latach 1313-1315 na polecenie księcia jaworskiego Henryka I. Szczegóły jej historii przekazała nam ubrana w suknię stylizowaną na średniowieczną miła pani przewodniczka. Wędrując przez wszystkie kondygnacje tej kamiennej wieży (od piwnic po strych, z którego widać było imponującą, zbudowaną po pożarze górnych pięter w  1575 roku, drewnianą więźbę krytego gontem dachu), mogliśmy poznać jej tajemnice i poczuć atmosferę dawnych czasów. Na ekranie dużego monitora ustawionego w parterowej sali pod drewnianym 700-letnim stropem zobaczyliśmy hipotetyczny wygląd siedlęcińskiej wieży w XV wieku, kiedy wchodziła ona w skład otoczonego fosą obronnego zamku, do którego prowadził drewniany most (przy wyjściu wszyscy znaleźli jego ślad), a „na żywo” zajrzeliśmy we wszystkie zakamarki, o których opowiadała ciekawie pani przewodniczka.

  W okazałej, pełniącej niegdyś funkcje reprezentacyjne, pierwotnie podzielonej na dwa lub trzy pomieszczenia, sali na II piętrze podziwialiśmy m.in. „jedyne na świecie zachowane in situ średniowieczne malowidła opowiadające historię sir Lancelota z Jeziora – najbardziej znanego rycerza Okrągłego stołu”. Dochowane do dziś malowidła (wykonane w technice al secco na pobiale wapiennej), datowane na drugą ćwierć XIV wieku, odkryte zostały i częściowo odsłonięte w latach 1880-1890 przez Wilhelma Klosego. Mimo nie zawsze fortunnych zabiegów konserwatorskich freski te wciąż zadziwiają wysoką klasą artystyczną. Ich autor – być może przybyły ze Szwajcarii znawca sztuki i kultury dworskiej – z niewiadomych przyczyn nie ukończył swojego dzieła (na kolejnej ścianie pozostały tylko narysowane czarną kreską szkice), które stanowi spójny zespół obrazów z przeplatającymi się wątkami rycersko-romansowymi i religijno-moralizatorskimi.

  Główną postacią (wyróżnioną znacznymi rozmiarami) namalowaną na ścianie południowej jest patron rycerzy – św. Krzysztof, przedstawiony zgodnie ze sztuką dworską w sposób wyidealizowany (początkowo wzięliśmy go za Madonnę i dopiero przewodniczka zwróciła nam uwagę na istotne szczegóły namalowanej postaci świętego). Na lewo od tej postaci namalowano dwie pary – narzeczeńską i małżeńską, a pod nimi spoczywających w grobach zmarłych („Memento Mori”). Po prawej stronie od św. Krzysztofa, w dwóch poziomych pasach, przedstawiono opowieści o rycerskich przygodach: „Zamek Camelot”, „Królowa Ginewra i jej dwór”, „Uprowadzenie Ginewry i jej dworu przez Meleaganta”, „Uwolnienie Ginewry przez Lancelota” – w górnym pasie; „Lancelot i Lionel”,  „Lancelot śpiący pod jabłonią”, Lionel śpiący na warcie”, „Pojedynek Lancelota z Tarquynem”, „Lancelot i Key” – w dolnym pasie malowideł. Zachowała się też polichromia o tematyce świeckiej i religijnej we wnękach okiennych. Pełni podziwu dla dawnych artystów i budowniczych opuszczaliśmy siedlęcińską  wieżę. Przy wyjściu towarzyszył nam zapach kawy, którą dla chętnych parzyła pani przewodniczka, będąca także sprzedawczynią w „przywieżowym” sklepiku z pamiątkami.      

 Pełni przeróżnych wrażeń wsiedliśmy do czekającego na parkingu autobusu, by wrócić do domu po dniu wypełnionym zwiedzaniem zachowanych na Śląsku słynnych nie tylko w Polsce niezwykłych średniowiecznych zabytków. 

JS

 

Powrót do Wydarzenia 2024

W galerii wykorzystano zdjęcia Władysława Woźniaka.