7 marca 2024 - Maria Czubaszek – słów kilka.

  Kilka słów o takiej kobiecie? To się nie mogło udać. Słów było wiele i zostało jeszcze mnóstwo niewypowiedzianych. I teraz wszyscy, którzy byli na spotkaniu, będą ich szukać samodzielnie.

  Maria Czubaszek była wyjątkowa. Jej historia jest ciekawa i inspirująca. Miała odwagę żyć po swojemu. Wskazywała innym drogi do samorealizacji i uczyła, że człowiek może być sobą nawet wtedy, gdy ludzie, a nawet najbliżsi myślą inaczej.

  Była jedną z barwniejszych postaci w świecie współczesnej rozrywki, w jej satyrycznym wydaniu. Potrafiła bawić do łez, rozbrajać szczerością, ale i wzbudzać emocje kontrowersyjnymi wypowiedziami. Miała np. odwagę cywilną przyznać się do aborcji,  czym ściągnęła na siebie gromy oburzenia rozmaitych Katonów.

  W pamięci większości swoich czytelników i widzów zapisała się mocno jako mistrzyni słowa. W codziennych rozmowach posługujemy się wieloma zwrotami, które wyszły spod jej pióra, a dziś są w powszechnym użyciu. Wystarczy wspomnieć "osobistą narzeczoną" czy też kończenie zdań poręcznym słowem "zresztą", które ma za zadanie uprawdopodobnić choćby największy absurd, typu "zające przygruntowe zresztą".

  Bez względu na taką czy inną koniunkturę – polityczną, społeczną czy kulturalną – Maria Czubaszek nigdy nie pozwoliła się zakneblować. Według Cioci Kazia (bohaterki wymyślonych przez nią słuchowisk) oznacza to zakneblowanie knedlem – takim ze śliwką.

  Do osobistego dorobku intelektualnego pisarki należała więc niestereotypowa umiejętność zasilania polszczyzny językowymi innowacjami. Czubaszkowe zwroty utrwaliły się w mowie potocznej do tego stopnia, że rzadko pamiętamy, spod czyjego pióra wyszły, zanim na dobre zagościły w powszechnym obiegu. Nie bez znaczenia jest również nasycenie ich abstrakcyjnym humorem, w którym nolens volens odbija się nasza rzeczywistość.

  Maria Czubaszek to wspaniała humorystka, która zaskakiwała, często wiodła czytelników czy słuchaczy znajomym traktem, żeby znienacka zmienić kierunek, i to diametralnie. Repertuar miała w tym względzie zadziwiająco szeroki. A ponadto w jej opowieściach, niby w klasycznym kryminale, nie sposób było przewidzieć rozwiązania.

  Autorka niejednokrotnie urzekała czytelnika, chociażby takim rzeczowym stwierdzeniem: "To było jakieś dwa, może trzy rozwody temu". W ten sposób niezobowiązująco przedstawiała upływ czasu. A na inne, ironiczno-prześmiewcze szlaki kierowała niekiedy takim np. logicznym wywodem: "Przyznaję. Jestem snobem. Do tego stopnia, że urlopy spędzam w kraju. W tym roku pojechałem do Chałup. Kosztowało mnie to może drożej niż w Bułgarii, ale za to miałem pełny prymityw i znakomite towarzystwo".

  Można by o niej mówić jeszcze wiele, naprawdę bardzo, bardzo dużo. Życie miała ciekawe, niekiedy bolesne. Dzielnie niosła wszystkie swoje słabości, zmagała się z traumami… Była we wszystkim taka prawdziwa, szczera i przekonująca. Pokazywała, że można, a nawet trzeba być sobą. No i koniecznie trzeba mieć dystans do życia.

JM

 

Powrót do Wydarzenia 2024