I Brass Plus Festival 2024:

W tanecznym rytmie, szałowo i filmowo

Program:

Henryk Wars: Ach, jak przyjemnie
Ernesto de Curtis: Nie zapomnij mnie
Armand Bernard: Pod dachami Paryża
Luiz Bonfa: Black Orpheus
Gerardo Matos: La Cumparsita
Astor Piazzolla: Libertango
Astor Piazzolla: Historia tanga

Wykonawcy:

Tria Corda, w składzie
Sylwia Waindok – flet
Anna Mondry – waltornia
Tomasz Krezymon – fortepian, aranżacje
gościnnie wystąpi orkiestra dęta
Granit Wind Orchestra ze Strzegomia
Dyrektor artystyczny festiwalu: Grzegorz Mondry.

 10.02.2024 r. wybraliśmy się do Filharmonii Sudeckiej w Wałbrzychu na koncert pt. „W tanecznym rytmie, szałowo i filmowo”, który był drugim koncertem w I Brass Plus Festival 2024. Gościnnie z zespołem Tria Corda wystąpiła Granit Wind Orchestra ze Strzegomia. Tak, jak zapowiadał  tytuł, na repertuar złożyły  się popularne, taneczne melodie, znane między innymi z filmów. Usłyszeliśmy je  w wersjach na flet (Sylwia Waindok), waltornię (Anna Mondry) i fortepian (Tomasz Krezymon).

   Pierwsze dwa utwory, które usłyszeliśmy pochodzą z filmu „Zapomniana melodia", którego premiera odbyła się 25 listopada 1938 r.  Film odniósł sukces kasowy. A piosenki „Ach, jak przyjemnie!” i „Już nie zapomnisz mnie” stały się szlagierami. Napisanie tekstów piosenek powierzono Ludwikowi Starskiemu, a muzyki – Henrykowi Warsowi. Humor słowny, sytuacyjny i muzyczny sprawiły, że jest to jedna z najwyżej ocenianych polskich komedii dwudziestolecia międzywojennego. A piosenkę  "Ach, jak przyjemnie"  nucą  do dzisiaj polscy urlopowicze kołyszący się wśród fal od Helu po Kretę. Zaś melodię romantycznego wyznania miłosnego „Już nie zapomnisz mnie” chciałoby z pewnością usłyszeć wielu z nas z okazji np. Walentynek.

 Następnie usłyszeliśmy znaną melodię Armanda Bernarda z pierwszego dźwiękowego filmu francuskiego Pod dachami Paryża z 1930 r., który odniósł wielki sukces międzynarodowy. Zdecydowanie mocną stroną tej komedii była muzyka. Francuski akordeon i muzyka klasyczna bardzo dobrze współgrały z nastrojem filmu niekiedy go wzmacniając ale i kojąc emocje. Nasze spotkanie z tą melodią dało nam także okazję do wzruszeń i uśmiechu, jak to zwykle bywa pod dachami miasta zakochanych... 

  Luiz Bonfa i Black Orpheus  - to następny punkt programu, który przeniósł nas w inne czasy. Dziś film praktycznie nie do obejrzenia, a jednak wciąż popularny.  Jest  on reinterpretacją mitu o Orfeuszu i Eurydyce, co można wnosić już z samego tytułu. Akcja została przeniesiona z Grecji do  Brazylii. Eurydyka przybywa z prowincji do Rio de Janeiro, gdzie właśnie trwa karnawał. Aby  dostać się do swojej kuzynki, musi przejechać przez całe miasto tramwajem, w którym konduktorem jest Orfeusz. Tak fatum łączy dwoje pięknych, czarnoskórych młodych ludzi, każąc im przeżyć raz jeszcze zapisaną dawno temu przez Greków w ich mitach tragiczną historię miłości, tym razem w pulsującej rytmem samby i namiętnych uczuć Brazylii. Oscar '59 dla najlepszego filmu obcojęzycznego. Obrazowi towarzyszy elektryzująca, żywa muzyka brazylijskiej samby w połączeniu z szaleńczym tańcem.  Melodia, którą usłyszeliśmy  była nam wszystkim znana i wielu z nas nuciło ją pod nosem.

   La Cumparsita  Gerardo Matosa Rodrigueza  zapraszała do tańca. Tango napisane w 1919 roku przez 22-letniego Urugwajczyka jest uznawane za najsłynniejsze urugwajskie tango; pierwotnie napisane jako marsz. Utwór został przebojem. Enrique Maroni i Pascual Contursi ułożyli do La cumparsity nowy tekst, nazywając ją Si Supieras – Gdybyś wiedziała. Po podbiciu Buenos Aires piosenka zawojowała świat. Gerardo Matos Rodríguez spędził w sądach dwadzieścia lat, starając się odzyskać prawa do La cumparsity, którą sprzedał za 20 pesos. W 1948 Francisco Canaro, przewodniczący Argentyńskiego Stowarzyszenia Autorów i Kompozytorów (SADAIC), wydał orzeczenie dzielące dochody z La cumparsity

  Astor Piazzolla  -  argentyński kompozytor, mistrz tang i budowania w nich niezwykłego nastroju, pianista i muzyk grający na bandoneonie. Libertango to kompozycja  nagrana i wydana w 1974 roku w Mediolanie. Tytuł łączy "wolność" i "tango" i symbolizuje odejście Piazzolli od klasycznego tanga do tanga nuevo. Należał do artystów, którzy potrafili dotrzeć do wrażliwców tego świata, niezależnie od koloru skóry, rasy czy wyznania. Potrafił mówić swoją muzyką do wszystkich, ale sprawiając jednocześnie wrażenie intymnej rozmowy. Umiał przejrzeć się w duszy każdego z nas i zostawić tam swój ślad: tęsknotę, smutek i nostalgię. 

  Historia tanga  wg Astora  Piazzolli to ostatni utwór jaki usłyszeliśmy w wykonaniu Tria Corda.

Bordel 1900

Argentyna na początku XX w. była popularnym  miejscem dla emigrantów z różnych zakątków świata. Stanowili oni zlepek przeróżnych osób, często o nieco szemranej historii. W biednych dzielnicach Buenos Aires, pragnąc osłodzić sobie życie, mężczyźni korzystali z ofert domów publicznych, do których ustawiały się długie kolejki. To tam, na chodnikach portowych przedmieść, zaczął kształtować nowy taniec. Pierwsza część Historii Tanga to właśnie lekka, porywająca muzyka, w której, jak pisze sam Piazzolla, usłyszeć możemy gwar oraz paplaninę kobiet ulicy, przekomarzających się z policjantami i zagadujących do wychodzących mężczyzn. 

Café 1930

Elity z wyższych sfer początkowo nie akceptowały tanga – uznawały go za deprawujący i nieprzyzwoity. Jednak jego nieodparty urok szybko zadziałał na młode pokolenie. Stał się on jednym z pierwszych tańców, po walcu i polce, podczas którego mężczyzna mógł objąć kobietę. Nie istniały sztywne figury taneczne – do tej samej muzyki można było tańczyć rozmaicie, co otwierało nieograniczone pole do improwizacji. Młodzi argentyńscy bogacze zawieźli nowy taniec do Paryża i Berlina a  stamtąd wyruszył do Nowego Jorku, a gdy Amerykanie oszaleli na jego punkcie, powrócił w łaskach do Argentyny. Po drodze zmienił się nieco charakter tanga – teraz częściej słuchano go niż tańczono, przez co zyskało bardziej romantyczne, melancholijne nuty. Tak brzmi druga część Historii Tanga Piazzolli.

Nightclub 1960

W latach 50. do historii tanga niestety wkracza polityka. Do tej pory rząd Juana Perona w Argentynie faworyzował kulturę popularną – dzięki temu tango mogło rozwijać się bez przeszkód. Jednak po odsunięciu go od władzy w 1955 r. kraj pogrążył się w kryzysie, a pozostałości po polityce kulturalnej Perona stały się zjawiskiem niepożądanym i krytykowanym. Tango nie zostało wprawdzie oficjalnie zabronione, mimo to wielu muzyków oraz śpiewaków, sympatyzujących z byłym prezydentem, zostało aresztowanych lub represjonowanych. Na szczęście w wielu nocnych klubach nadal można było posłuchać  nowego tanga.

  Koncert trwał 60 minut. Pani  Krystyna Swoboda  -   kierownik  Działu Organizacji i Promocji Imprez była cały czas na widowni i jak zwykle interesująco opowiadała o granych przez Tria Corda utworach. A my mieliśmy okazję podziwiać grę na flecie, fortepianie i waltorni. Zobaczyliśmy pierwszy raz jak wygląda i jak się gra na waltorni. Jest to jak przeczytałam wyjątkowy instrument muzyczny i należy do jednych z najbardziej skomplikowanych instrumentów z kategorii dętych blaszanych. Wyróżnia się przede wszystkim tym, że czara dźwiękowa nie jest skierowana standardowo ku górze, lecz w dół i ku tyłowi. Samą grę natomiast uważa się za niezwykle trudną, ponieważ wymaga doskonałej kontroli oddechu. Wynika  to z tego, że jest ten instrument narażony  na tzw. przedmuchanie.  Sylwia Waindok - flet , Anna Mondry – waltornia  i Tomasz Krezymon – fortepian i aranżacje zakończyli pierwszą część koncertu.

   I Brass Plus Festival - 2024 –  to występ orkiestry dętej Granit Wind Orchestra ze Strzegomia, która rozpoczęła i zakończyła koncert. Byli to bardzo młodzi, niektórzy mniej młodzi artyści – jak ich przedstawiła pani Krystyna Swoboda. Pani Anna Mondry wystąpiła w roli dyrygenta. Widać było zaangażowanie  i miłość do muzyki, którą mogą realizować właśnie w takiej zorganizowanej  formie. A nam widzom dali dużo radości i nagrodziliśmy ich gorącymi brawami.

Alicja Mikulska

 

Powrót do Wydarzenia 2024