Mądrej głowie dość dwie słowie

Wykład o przysłowiach

  25 stycznia 2024 roku słuchacze poświęconego przysłowiom wykładu M. Jadwigi Stępień „Mądrej głowie dość dwie słowie” często się uśmiechali. Najpierw dlatego, że „Na św. Pawła [czyli w dzień tego wykładu] połowa zimy przepadła”, potem – że „Trzy gęsi, dwie niewieście uczyniły jarmark w mieście”, że „Baj, baju, baj, a jakisik chłop wyloz na babe i trzęsie gruszki” [tu „baba” to ludowa nazwa jednego z gatunków gruszy], że…  

  Cały wykład skrzył się urodą dawnych przysłów, przypominających czasy dzieciństwa, kiedy to przysłowia o wiele częściej ubarwiały wypowiedzi, a odpowiednio dobrane „dwie słowie” pozwalały na szybkie osiągnięcie porozumienia. Okazało się, że korzenie wielu dziś używanych przysłów sięgają bardzo dawnych czasów – dzisiejsze polskie „Cisza jakby makiem siał” ma swój odpowiednik w średniowieczu: „Nastała cisza jakby anioł przeleciał” i w starożytnej Grecji: „Zapadła cisza, jakby się Hermes pojawił” (Grecy, którzy doskonale wiedzieli, że Hermes mógł być do nich wysłany przez władczynię Hadesu, mogli oniemieć z wrażenia!).

  Spodobała się XIV-wieczna opowieść o „Przygodzie indyjskiej” Aleksandra Wielkiego, zatytułowana „Jako Aleksander wszedł w padoł ciemny, a tam nalazł bazyliszka”, a będąca poprzedniczką warszawskiej legendy o bazyliszku, o którym przysłowie powiada: „Oko jego kieby żmija, na co spojrzy, to zabija”. Do dziś popularne okazały się przysłowia zaczynające się od słów „Potrzebny jak…”, ale największą wesołość wywołało „Potrzebny jak rybie ręcznik”. Wszyscy słuchacze wykładu o Szwajcarii wiedzieli, o czym mówiło przysłowie „Pusto jak w kalwińskim kościele”.

  Podobała się XVI-wieczna facecja o kowalu, która wyjaśniająca, dlaczego „niedopałki świeczek [ogarki] kładł on przed diabła". Cała grupa przysłów o diabłach – diabeł i baba („Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”), diabeł i kur („Kiedy kur pieje, diabeł truchleje”), diabeł i wierzba („Zakochał się jak diabeł w suchej wierzbie”) – przypomniała dziecięce lektury.

  Zainteresowanie wzbudził białoruski sposób na wyhodowanie inkluza, czyli diabła, który „do chaty nosić będzie pieniądze, obarzanki, wódkę itp. drobne rzeczy”. Jak było o diabłach, to musiało być i czarownicach, toteż sporo przytoczonych przysłów ich właśnie dotyczyło: „Na Boże Ciało robak w kapustę, diabeł w babę włazi, a czarownica mleko krowom zabiera”, „Wygląda jak czarownica z Łysej Góry”, „Noc tak ciemna, że czarownice na Łysą Górę nie trafią”, „Nie zadawaj się z kobietą, co ma kozła [diabła] w oczach”.

  Z „Gesta Romanorum” pochodzą ważne do dziś rady, które stały się przysłowiami: „Cokolwiek czynisz, mądrze czyń, a patrz końca”, „Gościńca nie opuszczaj dla ścieżki” i Nie nocuj nigdy w gospodzie, gdzie gospodarz stary, a żona młoda”.

  Niespodzianką okazało się przysłowie mówiące, że św. Barbara – znana wszystkim jako patronka górników – jest również patronką ludzi związanych z wodą (marynarzy, flisaków i rybaków): „Barbara Święta o wodnych pamięta”. I nie dziwiły już słowa dawnej pieśni flisackiej: „A ty, miła Święta Barbarko, wynieś ich, gdzie miałko” [na mieliznę, gdzie płytko], ani to, że lina promowa nazywana jest „barbarą”.

  Przestały też być tajemnicą stare przysłowia: „Słodko, Dorotko, ale drogo, niebogo” i U Dosi nic nie uprosi”,  a także  „Madmozel de Kozel herbu de Baranie Nóżki”; skąd się wzięło przysłowie „Przemówił dziad do obrazu, obraz do dziada ni razu”.

 O czym mówiły przysłowia „Z prawdą do ludzi jak z jeżem do psa”, „Choćbyś w domu trzy dni wróblem krasił, to się poza domem postawić trzeba” i Comes de Wątory, gdzie jeden kmieć a trzy dwory”. Zadumę wzbudził emblemat „Bóg widzi, czas ucieka / Śmierć  goni, wieczność czeka” oraz przestroga Mikołaja Reja: „Ostatka się domyślaj, co komu należy / A miej cnotę na pieczy, bo czas prędko bieży”.

  Ale uśmiechy wnet powróciły na twarze, bo żeby jeszcze można było „użyć żywota”, czekała na wszystkich opowieść przecząca przysłowiu „Pieczone gołąbki same nie wlecą do gąbki”, jako że opisywała holenderską krainę szczęśliwości (Cockanyngen):

W kraju tym można żyć bez pracy i bez troski. Kto tam śpi najdłużej, zarabia najlepiej. Nikt tam nie pracuje, a jednak nie zna się tam żadnego niedostatku. Ściany są tam kiełbas, okna i drzwi z łososi i jesiotrów. (…) Kraina nie jest gęsto zaludniona, jak mówią wszyscy, co w niej bywali. Toteż radzę wszystkim, którzy niechętnie pracują i łatwo się męczą, a chętnie jedzą, piją i grają w loterię, aby machnęli ręką na to, co jest u nas, a do tamtego kraju jechali. (…) Idź każdy i zobacz na własne oczy”.

  A na zakończenie rozbawieni słuchacze usłyszeli przysłowie-przestrogę: „Kto drogi prostuje, w domu nie nocuje”.

MJS

 

Powrót do Wydarzenia 2024