Prawda i zmyślenie w legendach polskich

  Jak twierdzą badacze przeszłości, większość działalności człowieka zostawiła po sobie jakieś trwałe ślady. Mogą to być pradawne narzędzia, naczynia kuchenne lub rysunki naskalne. Po kulturze oralnej, gdy jedynym sposobem tworzenia opowieści było ulotne jak myśl słowo mówione, nic – jak się wydaje – nie miało prawa pozostać. Ba, opowiadaczowi sprzed 4 tysięcy lat nie przyszłoby nawet do głowy, że wieki, wieki później ktoś będzie znał, opowiadał i zachwycał się opowieścią o Pięknej i Bestii, Rumpelszytku czy Kowalu i Diable. A Homer (zakładając, że istniał naprawdę) układając w pamięci legendę o gniewie Achillesa, czy z góry wiedział, że żadnego słowa w przyszłych eposach nie zmieni, zanim dwa wieki potem Pizystrat rozkaże „Iliadę” i „Odyseję” zapisać? Nośnikiem mógł być człowiek, jego pamięć i następcy, którzy stworzoną narrację chcieliby powtarzać oraz ci, którzy owych opowieści chcieli wysłuchać. Nie mogło być inaczej, skoro legendy i podania ludowe były osadzone w świadomości lokalnej społeczności: opowiadały o ludziach i wydarzeniach z najbliższego otoczenia słuchaczy, objaśniały pochodzenie nazw miejscowych lub podpowiadały, jak należy postępować, aby ustrzec się niebezpieczeństw, zasłużyć na nagrodę lub uniknąć kary. W pewnym sensie regulowały niczym kodeks karny zasady postępowania grupy. 
Wg antropologów nie było miejsc bez podań i legend. A jeśli jednak nie przetrwały owe opowieści do naszych czasów, to znaczy, że zniknęły wraz z ostatnimi miejscowymi opowiadaczami.
Dla polskiego legendotwórstwa punktem odniesienia są średniowieczne teksty: legendy, kroniki i roczniki. Ale przede wszystkim wyobraźnia narratorów oraz rola, jaką legendom wyznaczali. Czy żył Popiel, Rus, Czech i Lech, Krak i Wanda, co nie chciała Niemca? Bo smok pewnie zamieszkał pod Wawelem, warunki bytowe były w okolicy znakomite już od czasów kamienia łupanego. Poza tym, nawet w Górach Sowich były smoki, bo pisał o nich Andrzej Sapkowski…
Czytajmy legendy, w legendach warto poszukać siebie a nie tylko człowieka odległych czasów, choćby po to, aby dojść do przekonania, że nie różnimy się aż tak bardzo. Nadal budujemy wspólnotowe narracje (często nie mające nic wspólnego z prawdą) w interesie grupy, nadal ich słuchamy, wierzymy w nie i rozpowszechniamy. Każdy człowiek opowiada wspólną i własną legendę.

JWP

 

Powrót do Wydarzenia 2024