Smaki Azji - Tajlandia, Laos, Kambodża
Azja Południowo-wschodnia kojarzy mi się przede wszystkim z przyjaznymi ludźmi, pełnymi życia ulicami i targami, bujną przyrodą i wspaniałą, pełną aromatów kuchnią. To też niezwykłe miejsca, w których wielowiekowa tradycja spotyka się w nowoczesnością.
Wykład wygłoszony 4 grudnia to subiektywny zapis – impresja moich dwóch podróży odbytych z przyjaciółmi do Tajlandii, Kambodży i Laosu. Przy organizowaniu obu wypraw nie korzystaliśmy z usług żadnego biura podróży. W dobie Internetu samodzielna rezerwacja noclegów czy zakup biletów autobusowych jeszcze w Polsce nie jest trudne, choćby przez portal 12 Go. Planując wyjazd staraliśmy się, aby trasa była urozmaicona, dlatego na liście miejsc do zobaczenia znalazły się i zabytkowe miasta z licznymi świątyniami i cuda Natury. Nie zabrało też czasu na odwiedzanie miejscowych nocnych targów, poznawanie lokalnej kuchni oraz na relaks nad morzem.
TAJLANDIA
Obie podróże zaczęliśmy od Bangkoku. Nie byliśmy oryginalni. Co roku tą ponad 5,6 milionową (cała aglomeracja liczy ponad 15 milionów mieszkańców) metropolię odwiedza ponad 30 milionów turystów!
Jedną z największych atrakcji turystycznych stolicy Tajlandii jest Wielki Pałac Królewski na wyspie Rattankosin, wzniesiony dla króla Ramy I. Jego budowa rozpoczęła się w 1782 roku. Na terenie kompleksu pałacowego, liczącego ponad 218 tysięcy metrów kwadratowych, znajduje się najważniejsza świątynia buddyjska w Tajlandii – Wat Phra Kaew z figurą Szmaragdowego Buddy. Niewielka statuetka (66 cm wysokości) przedstawia medytującego Buddę. Wykonana jest w rzeczywistości z jadeitu. Powstała w XV wieku. Sezonowo, trzy razy w roku, podczas uroczystej ceremonii, zmieniane są szaty Buddy. Rytuału tego może dokonać tylko król lub członek rodziny królewskiej. W skład zabudowań pałacowych wchodzą też m.in. krużganki z malowidłami ściennymi przedstawiającymi 178 scen z Ramakien – tajskiej wersji Ramajany. Zwiedzając Bangkok koniecznie trzeba też odwiedzić świątynię Wat Pho z mierzącą 46 metrów długości i 16 metrów wysokości figurą leżącego Buddy. Jego stopy zdobi 108 obrazów wykonanych z masy perłowej symbolizujących pomyślne znaki. Przy świątyni Wat Pho działa też słynna szkoła masażu tajskiego. Warto również wybrać się do świątyni Wat Aurun. Na szczególną uwagę zasługuje zwłaszcza wysoka na 70 metrów wieża (prang), zdobiona misternie wykonanymi ceramicznymi kwiatami i dekoracjami z chińskiej porcelany. Bangkok to także pełna sklepików, ulicznych straganów i knajpek dzielnica chińska oraz dzielnica hinduska, w której znajduje się największa poza Indiami świątynia Sikhów.
Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów krajobrazu miejskiego Bangkoku i innych miast Azji Południowo-Wschodniej są nocne targi. Można na nich nie tylko kupić świeże produkty żywnościowe, ale też posmakować lokalnej kuchni. Street food w Tajlandii należy do najlepszych na świecie. Niezwykle smacznych potraw sprzedawanych wprost na ulicy próbowaliśmy także w Kambodży i Laosie.
Będąc w Bangkoku warto wybrać się też na wycieczkę poza miasto, aby zobaczyć niezwykły targ na torach kolejowych w Mae Klong oraz jeden z targów wodnych np. w pobliskiej Amphawie, gdzie towary oraz dania kuchni tajskiej sprzedawane są prosto z łódek pływających po rzece Mae Klong.
Po trudach zwiedzania zdecydowaliśmy się na relaks na niewielkiej wyspie Koh Chang na Morzu Adamańskim. Jest ona mniej znana niż imienniczka położona w Zatoce Tajlandzkiej i rzadziej odwiedzana przez turystów. Znaleźliśmy na niej spokój, ciszę i piękne puste plaże. Mogliśmy podczas spacerów oglądać uprawy bananowców i kauczukowców. Z Koh Changu udaliśmy się do Parku Narodowego Khao Sok, aby zobaczyć z bliska las deszczowy. Spotkanie z przyrodą Tajlandii zakończyliśmy rejsem po Morzu Adamańskim na cztery wyspy, podczas którego mogliśmy podziwiać niezwykłe formacje skalne wyrastające z morza i pływać w krystalicznie czystej wodzie.
KAMBODŻA
W trakcie pobytu w Tajlandii postanowiliśmy odwiedzić także pobliską Kambodżę. Głównym celem było Angor – dawna stolica imperium Khmerów. Z Bangkoku dojechaliśmy pociągiem do granicy tajsko-kambodżańskiej, a dalej lokalnym autobusem do miejscowości Battambang. Najciekawsza część podróży czekała nas następnego dnia. Jako środek transportu wybraliśmy łódkę. Podczas całodniowego rejsu mogliśmy obserwować życie codzienne mieszkańców pływających wiosek.
W kompleksie archeologicznym Angor spędziliśmy cały dzień zwiedzając wynurzające się spod bujnych roślin ruiny świątyń i pałaców, m.in. monumentalną Angor Wat, świątynię Bajon, oplecioną korzeniami drzew Ta Prohm oraz Taras Słoni.
Do Kambodży wróciliśmy 6 lat później. Tym razem chcieliśmy poznać stolicę tego kraju. W Phom Penh przenikają się khmerska tradycja (np. Pałac Królewski), architektura w stylu art deco (np. hala targowa Psar Thmey) będąca świadectwem kolonialnej przeszłości Kambodży oraz współczesna zabudowa.
Pobyt w Kambodży zakończyliśmy krótkim pobytem nad morzem na wyspie Koh Rung Samloen. Ta nieduża wyspa z kilkoma kameralnymi ośrodkami zapewnia wspaniały wypoczynek z dala od tłumu turystów. Można tu zobaczyć cudowne piaszczyste plaże i lasy namorzynowe.
LAOS
W przeciwieństwie do sąsiedniej Tajlandii Laos jest państwem, do którego nie dotarła jeszcze masowa turystyka. Jego trudna historia sprawiła, że dopiero od niedawna otwiera się szerzej na świat. Warto tam pojechać właśnie teraz, by w spokoju i bez tłumów turystów podziwiać jego wspaniałe zabytki i cuda natury.
My nasze poznawanie Laosu rozpoczęłyśmy od rejsu Mekongiem. Rzeka ta odgrywa ważną rolę w życiu Laotańczyków: pełni funkcję ważnej arterii komunikacyjnej, zapewnia wodę do nawadniania pól ryżowych, dostarcza pożywienie (ryby), jest też elementem wielu lokalnych legend i mitów.
Popłynęliśmy z Huay Xai (przyjście graniczne z Tajlandią) do dawnej stolicy Laosu Luang Prabang charakterystyczną długą drewnianą łodzią. Rejs trwał dwa dni (z noclegiem w Pankbeng). Mekong na tym odcinku ma dość szybki nurt. W wielu miejscach koryto przecinają skały wystające z wody, co wymaga od sterników ogromnych umiejętności. W pobliżu granicy z Kambodżą rzeka rozgałęzia się na wiele odnóg i kanałów. Woda otacza tysiące małych wysp. Obszar ten nazywany jest Si Phan Don – kraina 4000 wysp. Ze względu na liczne katarakty i wodospady Mekong na tym odcinku nie jest żeglowny. Największy z nich – Khone Phapheng – ma ponad 10 tysięcy metrów szerokości. Znany jest z największego na świecie średniego przepływu wody, aż dwukrotnie większego niż przepływ mierzony przy wodospadzie Niagara. Jego potęgę można podziwiać ze specjalnie zaprojektowanych tarasów widokowych połączonych wiszącymi mostami. W XIX wieku francuscy kolonialiści, którzy chcieli wykorzystać Mekong jako szlak komunikacyjny między Chinami a Wietnamem, bezskutecznie podejmowali próby przepłynięcia wodospadów. Początkowo statki rozbierano, przenoszono przez najtrudniejszy odcinek rzeki i ponownie montowano. Później zbudowano linię kolejową łączącą wyspy Don Det i Don Khon. Za jej pomocą transportowano statki. Po raz ostatni linię wykorzystali w czasie II wojny światowej Japończycy. Potem linia kolejowa Don Det-Don Khon straciła swoje strategiczne znaczenie i popadła w ruinę. Dziś przypomina o jej istnieniu zabytkowa lokomotywa parowa stojąca na wyspie Don Khon oraz pozostałości torów.
Miastem, które koniecznie trzeba zobaczyć będąc w Laosie jest Luang Prabang – wpisana na listę UNESCO dawna stolica państwa. Do dziś stanowi ono religijne i duchowe centrum kraju. Wyrazem tego jest ceremonia zbierania jałmużny przez mnichów tak bat. Na niepowtarzalny klimat Luang Prabang składają się liczne bogato zdobione buddyjskie świątynie z charakterystycznymi wielopoziomowymi, zakrzywionymi, nisko opuszczonymi dachami oraz architektura kolonialna stanowiąca ślad po obecności Francuzów w Laosie. Na północ od miasta znajdują się wioski rzemieślników, w których można zobaczyć produkcję papieru czerpanego z kory morwy oraz hodowlę jedwabników.
Jedną z większych atrakcji w pobliżu Luang Prabang jest wodospad Kuang Si. Moim zdaniem jest to jedno najpiękniejszych z miejsc w Laosie. Wodospad znajduje się w dżungli. Woda spada kaskadami i wypełnia sadzawki wydrążone w wapiennych skałach. W tych skalnych basenach można się kąpać.
Będąc w Laosie koniecznie trzeba skosztować pysznej miejscowej kawy. Najlepsze warunki do jej uprawy znajdują się na płaskowyżu Bolaven. My odwiedziliśmy rodzinną plantację pana Vienga. Było to jedno z najciekawszych wydarzeń w czasie naszej podróży. Mogliśmy poznać różne gatunki kawy (arabikę, robustę i unikalną liberikę), zobaczyć, w jaki sposób przygotowuje się ziarna do wypalenia oraz jak wygląda sam proces prażenia ziaren. Pamiątką po tej wizycie była wspaniała kawa, którą przywieźliśmy do Polski.
W trakcie podróży mogliśmy zobaczyć jedynie niewielki kawałek Laosu. Kraj ten nas zafascynował i już planujemy wrócić tam, aby poznawać dalej jego kulturę i niezwykłą przyrodę.
Agnieszka Gola
Powrót do Wydarzenia 2025 II półrocze
W galerii wykorzystano zdjęcia z prezentacji Agnieszki Goli.