Następnie pojechaliśmy do Novego Mesta nad Metui, jeszcze bliżej domu. Przeszliśmy na rynek, gdzie akurat odbywała się impreza związana ze zlotem zabytkowych samochodów, jak wskazywała sytuacja.
Prawie w rynku znajduje się pałac, drugi cel naszego zwiedzania. Późnogotycki zamek (1501 r.) po pożarze z 1526 roku został przebudowany w stylu renesansowym, potem w barokowym, aż wreszcie na początku XX wieku w stylu secesji.
W roku 1908 r. pałac zakupił Josef Barton, właściciel fabryki tekstylnej w Nachodzie, z przeznaczeniem na siedzibę rodzinną. Wiązało się to z przebudową i udoskonaleniami technicznymi tego okresu. Obecnie (po zwrocie w latach 90.) nadal jest on własnością tej rodziny.
Na dziedziniec obiektu wchodzimy przez most i zdobiony łuk. Jest on zabudowany z wszystkich 4 stron, z 53-metrowa okrągłą wieżą w jednym z rogów. Ściany wyglądają na secesyjne, ozdób nie ma wiele, poza tym są podniszczone. Akurat były tam rozstawione stragany, związane pewnie z festynem. Wewnątrz nie wolno robić zdjęć, choć można wydrzeć zamkowe tajemnice za 100 koron. Pałac utrzymuje się, jak wygląda, z prowadzonej działalności.
Wyposażenie sal jest typowe, przy czym cechą szczególną są ozdobne sklepienia, co można uznać za główny czynnik wyróżniający. W pierwszej części widzimy sklepienia krzyżowo-żebrowe (proste sklepienie, dwa skrzyżowane walcowe plus żebra), na ogół intensywnie zdobione malowidłami lub wzorami geometrycznymi, w stylu secesji. Właściwie dominują one nad pomieszczeniami, które są stosunkowo niskie. W kolejnych salach sklepienia są coraz bardziej skomplikowane, aż do siatkowego, ale krzyżowe też są obecne.
Do drugiej części, barokowej (po 1650 r.), dotarliśmy przez wieżę. Tutaj krajobraz się zmienia, pomieszczenia są wysokie, a okna duże. Również i tu, niezależnie od umeblowania, głównym walorem wydają się sklepienia. Przeważają (a może nawet występują wyłącznie) zwierciadlane, posiadające boki w postaci trapezów sferycznych (mających dwa boki łukowe) i prostokątny sufit o wymiarach mniejszych od podłogi i zależnych od krzywizny trapezów. Prostokąt sufitu jest zdobiony przez oryginalne obrazy o treści mitologicznej. W dalszej części sal wokół malowideł znajdują się też płaskorzeźby. Nieraz całe boki sklepienia (fasety) są pokryte płaskorzeźbami, co upodabnia je do ram obrazu. Nieraz są tam też małe obrazy; stosowano najróżniejsze kombinacje, jak to w baroku.
Zwiedzanie kończymy na sali koncertowej, o dobrej akustyce - podobno spowodowanej dębową wykładziną i oczywiście z bogato zdobionym sklepieniu zwierciadlanym. Można się dowiedzieć, o czym przewodnik nie mówił, że pałac jest wystawiony na sprzedaż. Państwo ma prawo pierwokupu a premier powiedział że powinno z tego skorzystać.
Można się zastanawiać czy zwroty potomkom dawnych właścicieli są sensowne. Wydaje się że tak jeśli obiekt nie jest dużej klasy i niszczeje. Trzeba jednak pamiętać że nigdy pałace czy zamki nie służyły do zarobkowania lecz były miejscami zamieszkania. Jeśli pretendent nie ma majątku pozwalającego utrzymać obiekt (a są to koszty olbrzymie) i być mecenasem sztuki, należałoby się dobrze zastanowić.
Po opuszczeniu pałacu i obiedzie zostało nam jeszcze trochę czasu na indywidualne spacery po mieście, z czego skwapliwie skorzystaliśmy.

Janusz Mirek

Powrót do Wydarzenia 2020