Pobliskie Czechy

Jechaliśmy drogami trochę krętymi, dla górskich widoków. Nie do końca udało się jednak zrealizować ten zamysł, z powodu zamkniętej drogi w kierunku Radkowa i Karłowa. Z Kudowy mieliśmy tylko ok. 20 km do pierwszego celu - Opocna.
Jest to trzytysięczne, nieco senne miasteczko, którego główną atrakcją jest pałac, nazywany też z czeska zamkiem (co po czesku znaczy "pałac" właśnie). W gruncie rzeczy ma on pewne cechy zamku, w szczególności strategiczne położenie na skale. Nic dziwnego, bo jak większość pałaców, wywodzi się z istniejącego wcześniej w tym samym miejscu zamku-warowni, a potem gotyckiego zamku. Obecny pałac zbudowano w XVI w. (1560-69) w stylu renesansu włoskiego. W niecały wiek później zaczęto przebudowę  w stylu barokowym. Jest to obecnie zwarta trójkondygnacyjna bryła, z boków nieco zdobiona płytkimi wgłębieniami w tynku. Dziedziniec z trzech stron otaczają arkadowe krużganki, duże na parterze i pierwszym pietrze a mniejsze na piętrze drugim. Wchodzi się nań przez luk w jednym ze skrzydeł, zdobiony małym tympanonem i herbem. Czwarta strona nie jest zabudowana (jest otwarta). Znajdują się tam schody a dalej dróżka prowadząca nad wodę. Na ścianie z boku widać pilastry.
W otoczeniu znajdują się niższe budynki pomocnicze. We wnętrzach zwiedziliśmy wystawy. Na parterze znajduje się "sala etnograficzna", a w niej eksponaty afrykańskie i indiańskie. Widzimy m.in., rozpłaszczoną skórę lwa z głową trójwymiarową i rozwartą szczęką, podobnie - niedźwiedzia. Jest też szereg innych, mniejszych eksponatów.

Na I piętrze w korytarzu widzimy portrety właścicieli, przede wszystkim Adama Trcku [Triczki] z Lípy, autora pierwotnej koncepcji przebudowy, opartej o rekonesans we Włoszech. Przechodzimy kolejno przez wiele typowych pałacowych sal. Po całej tej amfiladzie  dochodzimy do kolekcji malarstwa. Mamy tu m.inn. kopie obrazu Rubensa pt. Ucieczka królowej. Co ciekawe, oryginał już nie istnieje. W kolejnej sali znajdują się trzy wielkie obrazy bitewne będące zdobyczami wojennymi i wiele mniejszych obrazów. Potem mamy bibliotekę z 10 tysiącami książek, ale tylko na tematy gospodarcze.

Następnie wspinamy się do zbrojowni, gdzie nie wolno robić zdjęć, podobno z powodu toczącego się procesu sądowego. Niemniej cześć fotografii znajduje się na stronie internetowej pałacu. Są to podobno drugie  co do wielkości w Czechach zbiory o tej tematyce. Ekspozycja mieści się w kilku salach. Mamy najpierw broń orientalną, a w tym mały pistolecik (mniej więcej długości palca), podobno działający. Potem salon myśliwski z mnóstwem strzelb. Ciekawostką są scyzoryki i niezbędniki, sporych rozmiarów. W sali myśliwskiej jest dużo strzelb a także kusze. Jest tam też historyczny rower z drewnianymi kołami (plus metalowe obręcze), mający pedały na przednim kole i prosty hamulec w postaci dźwigni na tylnym. W sali wojskowej są duże i długie karabiny oraz male armaty, jest też kolekcja strzelb z całej Europy, w tym bogato zdobione kością słoniową.  Widzimy rycerza na koniu (rok 1515), w zbroi o masie 28 kg. Są zbroje zwykłych żołnierzy jak również luksusowe. Wśród hełmów jest taki husarii polskiej i rzymski. Są pistolety duże i malutkie, 3-4 centymetrowe; but hiszpański (do tortur) i pas cnoty.

Po zejściu niżej znów mamy trochę obrazów, w tym falsyfikat malowany na desce cedrowej i ważący 600 kg. Dalej widzimy duży obraz dwustronny, o treści religijnej. Został on namalowany ok. roku 1700 przez Giuseppe Bartolomeo Chiari. Dopiero w roku 1990 zauważono że z drugiej strony, pod warstwą płótna, też znajduje się obraz. Obecnie dzieło prezentowane jest w pozycji poziomej, z lustrem pozwalającym obejrzeć także spód.
Można to zobaczyć na stronie https://ct24.ceskatelevize.cz/regiony/1167267-zamek-opocno-nabizi-evropsky-unikat.
Na tym zakończyło się zwiedzanie pałacu.



Następnie pojechaliśmy do Novego Mesta nad Metui, jeszcze bliżej domu. Przeszliśmy na rynek, gdzie akurat odbywała się impreza związana ze zlotem zabytkowych samochodów, jak wskazywała sytuacja.
Prawie w rynku znajduje się pałac, drugi cel naszego zwiedzania. Późnogotycki zamek (1501 r.) po pożarze z 1526 roku został przebudowany w stylu renesansowym, potem w barokowym, aż wreszcie na początku XX wieku w stylu secesji.
W roku 1908 r. pałac zakupił Josef Barton, właściciel fabryki tekstylnej w Nachodzie, z przeznaczeniem na siedzibę rodzinną. Wiązało się to z przebudową i udoskonaleniami technicznymi tego okresu. Obecnie (po zwrocie w latach 90.) nadal jest on własnością tej rodziny.
Na dziedziniec obiektu wchodzimy przez most i zdobiony łuk. Jest on zabudowany z wszystkich 4 stron, z 53-metrowa okrągłą wieżą w jednym z rogów. Ściany wyglądają na secesyjne, ozdób nie ma wiele, poza tym są podniszczone. Akurat były tam rozstawione stragany, związane pewnie z festynem. Wewnątrz nie wolno robić zdjęć, choć można wydrzeć zamkowe tajemnice za 100 koron. Pałac utrzymuje się, jak wygląda, z prowadzonej działalności.
Wyposażenie sal jest typowe, przy czym cechą szczególną są ozdobne sklepienia, co można uznać za główny czynnik wyróżniający. W pierwszej części widzimy sklepienia krzyżowo-żebrowe (proste sklepienie, dwa skrzyżowane walcowe plus żebra), na ogół intensywnie zdobione malowidłami lub wzorami geometrycznymi, w stylu secesji. Właściwie dominują one nad pomieszczeniami, które są stosunkowo niskie. W kolejnych salach sklepienia są coraz bardziej skomplikowane, aż do siatkowego, ale krzyżowe też są obecne.
Do drugiej części, barokowej (po 1650 r.), dotarliśmy przez wieżę. Tutaj krajobraz się zmienia, pomieszczenia są wysokie, a okna duże. Również i tu, niezależnie od umeblowania, głównym walorem wydają się sklepienia. Przeważają (a może nawet występują wyłącznie) zwierciadlane, posiadające boki w postaci trapezów sferycznych (mających dwa boki łukowe) i prostokątny sufit o wymiarach mniejszych od podłogi i zależnych od krzywizny trapezów. Prostokąt sufitu jest zdobiony przez oryginalne obrazy o treści mitologicznej. W dalszej części sal wokół malowideł znajdują się też płaskorzeźby. Nieraz całe boki sklepienia (fasety) są pokryte płaskorzeźbami, co upodabnia je do ram obrazu. Nieraz są tam też małe obrazy; stosowano najróżniejsze kombinacje, jak to w baroku.
Zwiedzanie kończymy na sali koncertowej, o dobrej akustyce - podobno spowodowanej dębową wykładziną i oczywiście z bogato zdobionym sklepieniu zwierciadlanym. Można się dowiedzieć, o czym przewodnik nie mówił, że pałac jest wystawiony na sprzedaż. Państwo ma prawo pierwokupu a premier powiedział że powinno z tego skorzystać.
Można się zastanawiać czy zwroty potomkom dawnych właścicieli są sensowne. Wydaje się że tak jeśli obiekt nie jest dużej klasy i niszczeje. Trzeba jednak pamiętać że nigdy pałace czy zamki nie służyły do zarobkowania lecz były miejscami zamieszkania. Jeśli pretendent nie ma majątku pozwalającego utrzymać obiekt (a są to koszty olbrzymie) i być mecenasem sztuki, należałoby się dobrze zastanowić.
Po opuszczeniu pałacu i obiedzie zostało nam jeszcze trochę czasu na indywidualne spacery po mieście, z czego skwapliwie skorzystaliśmy.

Janusz Mirek

Powrót do Wydarzenia 2020