Zamek Książ i jego podziemia

Jeden z największych i najpiękniejszych zamków w Polsce, położony na wzgórzu, wśród lasów i wąwozów - Zamek Książ. Zbudowany w XIII wieku przez Bolka I Surowego, w toku dziejów ulegał przebudowom i rozbudowom. Nie ominęły go zniszczenia wywołane wojnami, ale dotyczyły one głównie wnętrza; bryła zachowała się w dobrym stanie i dziś stanowi mieszaninę kolejnych (prawie wszystkich) stylów architektonicznych, zatem jest eklektyczna (dominuje barok i renesans). Przy niewielkiej odległości od miejsca zamieszkania większość uczestników naszej wycieczki była tam wcześniej co najmniej jeden raz, mieliśmy więc okazję do prześledzenia zmian.
Po ostatniej wojnie wnętrze zamku było mocno zdewastowane, ale śladów już nie widać, tyle tylko, że wyposażanie sal jest dość ubogie i oczywiście nieoryginalne. W pierwszej kolejności oglądaliśmy zdjęcia z początku XX wieku, które zamek pozyskał w ostatnich latach, rozmieszczone w byłych apartamentach księżnej Daisy.  (Byliśmy podzieleni na 2 grupy, a kolejność zwiedzania dla każdej była inna).
W owym czasie personel zamku liczył ok. 300 osób i zamieszkiwał najwyższe piętro. Założono wodociąg z zimną i ciepłą wodą, zbudowano oczyszczalnię ścieków, zainstalowano windy, a nawet centralny odkurzacz. Po obejrzeniu zdjęć przeszliśmy przez kolejnych kilka sal: salon zielony, sala Maksymiliana salon biały, salon chiński, pokój gier i salon włoski. Ten ostatni miał być prywatnym pokojem Hitlera, gdy zamek szykowano na jego rezydencję, w latach 40. Barokowa Sala Maksymiliana jest najbardziej ozdobna i reprezentacyjna, charakteryzuje się dużą wysokością (2 kondygnacje), ma też balkoniki dla muzyków. Po takim zwiedzeniu sal zeszliśmy do lochów zamkowych, będących najstarszą, lecz- ze względu na położenie budowli na stromej skale - nie najniższą obecnie jego częścią. Są one zresztą niewielkie, obecnie ogląda się jedno pomieszczenie.
Wróciliśmy do zamku i przeszliśmy przez hall myśliwski, z którego widać Czarny Dziedziniec, z jego częścią gotycką i renesansową, po czym znaleźliśmy się w Sali Konrada. Umieszczono tam kilka dużych obrazów, w tym „Alaryka w Rzymie”, o rozmiarach ponad 6x4 m. Przedstawia on zwycięskiego wodza germańskich Wizygotów, który w 410 roku złupił Rzym, oszczędzając jednakowoż kościoły i ich majątki, co obrazuje płótno. Sam był chrześcijaninem, arianinem.

    Przedostatnim punktem książańskiego programu było zwiedzanie podziemi. Jest to nowość zarówno w sensie historii zamku jak i dostępności. Właściwie nie powinno ich być, zostały wykute w ramach hitlerowskiego planu przeznaczenia zamku na kwaterę Hitlera lub na inne cele, niezupełnie do dziś jasne. Mała ich część, do której wchodzi się blisko głównej bryły zamku, była dostępna co najmniej kilka lat temu. Jest to obetonowany tunel, stosunkowo wąski i niezbyt długi, przebiegający na głębokości 15 m pod ziemią. Dochodzi do wlotu niegdysiejszego szybu i tam się kończy. W tym miejscu widzimy też niedokończoną klatkę schodową, idącą do góry. Szyb, w okresie powojennym widoczny na trawniku przed głównym wejściem do zamku, w latach 60. zasypano. Drugą część podziemi, biegnącą na głębokości 50 m, udostępniano dla turystów w październiku br. (2018). Wymagało to wykonania wejścia - współczesnego szybu, który jest umieszczony dość daleko od głównej bryły zamku. Aby tam dojść, trzeba pokonać spory odcinek zakosami i zejść na dół specjalnie wykonanymi schodami. Gdy już osiągnęliśmy wejście,  na poziom minus 50 m dostaliśmy się kolejnymi schodami. 
Tam tunel ma znacznie większe niż poprzedni rozmiary: szerokość 5,7 m, wysokość 4,5 m (zadaszenie oczywiście półkoliste, jak we wszystkich tunelach). Kilka razy rozgałęzia się pod kątem prostym. Na wysokości ok 2 m wystają ze ścian  pętle prętów zbrojeniowych. Podobno zamierzano wykonać jego pionowy podział - na dole pomieszczenia użytkowe, u góry techniczne.
Gdyby to zrobiono, pociąg nie mógłby przejechać. A oglądaliśmy film 3D, na którym nacierał wprost na nas. Na szczęście w kluczowym momencie rozpłynął się we mgle. Na podwieszonych ekranach mogliśmy też co pewien czas zobaczyć kilkuminutowe filmy o historii podziemi. Jak łatwo się domyślić, hitlerowcy do drążenia tuneli wykorzystywali więźniów, pracujących w nieludzkich warunkach, w których średni czas przeżycia szacowano na 3 miesiące. Niemniej część więźniów przeżyła dłużej, a wypowiedź jednego z nich znalazła się na jednym ze wzmiankowanych filmów. Prace kontynuowano nawet na początku roku 1945. Gdy Rosjanie zdobyli już Strzegom, Niemcy rozpoczęli ewakuację więźniów i załogi zamku. Ale sytuacja na froncie zmieniła się chwilowo na ich korzyść (m.in. odbili Strzegom), więc po jakimś czasie wrócili, oczywiście na niedługo - losy wojny były już przesądzone.
        Po wyjściu z podziemnej trasy pojechaliśmy do leżącej w pewnym oddaleniu od zamku (2 km, już w mieście) palmiarni. Zbudował ją po roku 1910 książę Jan Henryk XV w prezencie dla swej żony, księżnej Daisy. Obecnie palmiarnia składa się z połączonych, stosunkowo niskich, oszklonych tuneli (i jednego wysokiego budynku, niejako głównego) o łącznej długości ok. 500 m. Rośnie w niej ponad 250 gatunków roślin z różnych stref klimatycznych. Nie jest jednak bardzo gorąco, zawieszony termometr wskazywał 14°C. Znajduje się tam także kawiarnia i sklep z roślinami.
    Tak więc pokrzepieni fizycznie i psychicznie mogliśmy spokojnie wrócić do swych domów.

Janusz Mirek

 

Powrót do Wydarzenia 2018 II półrocze