Wycieczka do Kluczborka, Maciejowa i Byczyny

Czy Kluczbork ma coś wspólnego z Dzierżoniowem? Gdzie Rzym a gdzie Krym? Lecz odległość nie jest aż tak wielka, ok. 130 km i nieco ponad 2 godziny jazdy.
Miasto leży ok. 50 km na północ od Opola. Zostało założone przez Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą. Był to zakon szpitalniczy o proweniencji czeskiej (nie mylić Krzyżowców z Krzyżakami, ani gwiazdy z czerwonoarmijną). W rzeczywistości sprawa była bardziej skomplikowana. Zakon nie dysponował dostatecznymi funduszami i założył jedynie cztery wsie, zaś dopiero książę Henryk IV Probus wziął Kluczbork pod swoją opiekę i w 1274 r. wystawił przywilej lokacji. Przez kilka wieków było ono we władaniu okolicznych książąt, lecz po wygaśnięciu ich linii przeszło w ręce Habsburgów, potem Prus i w efekcie uległo zniemczeniu.
Z 3 stron było otoczone murami (z XV w.; do dziś pozostało z nich niewiele), a z czwartej chroniły go bagna. Obecnie liczy ok. 25 000 mieszkańców. Co ważniejsze zabytki są skupione na niewielkiej przestrzeni, a zwiedzając je, w praktyce krążyliśmy po elipsie w rejonie rynku.
Pierwszy był kościół p.w. Zbawiciela, od 1527 roku ewangelicki, uważany za najstarszy zabytek w mieście. Świątynia w tym miejscu istniała już od 1298 roku, ale - jak to zwykle bywa - historia nie obeszła się z nią łaskawie.
Obecna, gotycka bryła pochodzi z XIV wieku, lecz potem była przebudowywana i odnawiana. Wystrój zaś jest młodszy (połowa XVIII w., po pożarze), stąd szereg form rokokowych oraz barwy białe i złote, aczkolwiek bez szaleństw, gdyż kościoły protestanckie są z reguły ubogo zdobione. Ławki dla wiernych są ustawiane zawsze frontem do ambony, co w praktyce sprowadza się do ich obrócenia o 90° w jej bliskości. Albowiem słowo jest najważniejsze. Jest jeszcze bardziej istotna różnica w stosunku do katolicyzmu. W chrześcijaństwie nie ma jedności co do głównego warunku zbawienia - czy jest to wiara czy uczynki. Każde z tych stanowisk można obronić posiłkując się Biblią - Protestanci uważają, że decyduje wiara.
Zaraz za kościołem zaczyna się rynek, z XVIII-wiecznym barokowo-klasycystycznym, niezbyt dużym ratuszem pośrodku, także przebudowywanym od tego czasu. Niegdyś przylegało do niego 2 razy po 6 kamieniczek, jednak po pożarze z 1925 roku nie odbudowano ich. Ślad, w postaci płaskorzeźby na małym tympanonie widzimy nad arkadami, na ścianie zachodniej. Przed tą samą ścianą, na płycie rynku, znajduje się spory herb miasta, w postaci prostej mozaiki.
Skierowaliśmy się potem do miejskiego parku, gdzie po chwili dochodzimy do neogotyckiego (1911/13), katolickiego kościoła Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Pomimo dużej i strzelistej bryły wnętrze jest stosunkowo małe i niezbyt wysokie. Za to ołtarz z tryptykiem o ruchomych skrzydłach dobrze naśladuje gotyk.
Zawracając parkiem, nieco dalej spotykamy Gloriettę, pomnik mieszkańców zmarłych w czasie I wojny światowej (same działania wojenne ominęły Kluczbork). Ma on kształt zbliżony do łuku triumfalnego- prostopadłościanu z pilastrowymi łukowymi otworami na każdej ze ścian i jest ustawiony na sztucznym pagórku. Wewnątrz znajduje się lista 448 osób.
Wędrując dalej, dochodzimy ulicą do Urzędu Miasta, obok którego znajdują się znaki miast partnerskich Kluczborka, w tym Dzierżoniowa (pozostałe 3 są zagraniczne). Jesteśmy więc coraz bliżej odpowiedzi na początkowe pytanie. Po chwili znajdujemy się znów w rejonie centrum, na wprost dawnego zamku. Obecnie jest to jednorzędowy, dwupiętrowy budynek z przelotową bramą, pod którą biegnie ulica, oraz z przylegającą basztą, z początkiem XX wieku zaadaptowaną na więżę ciśnień. W okolicach bramy znajduje się stała ekspozycja poplenerowa uli, zaś w budynku, z wejściem po drugiej jej stronie - Muzeum ks. Jana Dzierżona (które jednak było zamknięte). Obok niego ustawiono współczesne, drewniane, spore rzeźby figuralne.
Niebawem wróciliśmy do rynku i pojechaliśmy 7 km dalej (na północny wschód), do Maciejowa, aby zobaczyć miejsce, w którym ks. Dzierżon pracował i mieszkał w czasie ostatnich 22 lat życia. Obecnie znajduje się tam pasieka. Tu trzeba dodać, że Dzierżon urodził się w 1811 roku w pobliskich Łowkowicach i przez całe życie był związany z (dzisiejszą) Opolszczyzną. Dokonał - jak wiadomo - szeregu odkryć i wynalazków z zakresu pszczelarstwa. Nazwę naszego miasta, Dzierżoniowa, ukuto po wojnie od jego nazwiska. Mogłoby się wydawać, że sprawy dziejące się w odległości 150 km trudno powiązać z naszym terenem, ale też faktem jest, że nikt wcześniej nie wpadł na pomysł takiego uhonorowania wielkiego badacza.
Wróćmy do pasieki. Stoi tam mały dworek z 1883 r., w którym mieszkał. Nie dało się go zwiedzić, gdyż sezon już się skończył. Obok można oglądać ule i rzeźby. W 1970 roku na otaczających łąkach założono pasiekę zarodową, działającą do dziś (po różnych przekształceniach własnościowych), specjalizującą się w hodowli i sprzedaży matek pszczelich.
W Maciejowie mieści się też zabytkowy kościółek, koło którego przejeżdżaliśmy, oraz pałac, który zwiedzaliśmy. Został on zbudowany z końcem XVIII w., w stylu klasycystycznym i jest otoczony parkiem grabowym. Uwagę zwraca wysunięty portyk, z kolumnami, łukami i tympanonem, sięgający dachu. Budynek jest jednopiętrowy i ma dach 4-spadowy. W czasie wojny nie ucierpiał, ale potem został zdewastowany, szczególnie wewnątrz. Obecny właściciel od 2006 roku przeprowadził renowację, wnętrza zostały odnowione i umeblowane w stylu epoki. Spora część jest udostępniana do zwiedzania, w pozostałej mieszka jego rodzina. Na piętrze znajduje się m.in. kolekcja szachów z różnych krajów.
Po przejechaniu kilku kilometrów odwiedziliśmy grób ks. Dzierżonia na cmentarzu w Łowkowicach. Jest on dość skromny, z oryginalnymi napisani na nagrobku w języku niemieckim oraz z płytą z 1966 roku w języku polskim. Sam pogrzeb (1906 r.) też nie był okazały, co zapewne wynikało z długoletniego konfliktu księdza z pracodawcą - kościołem katolickim. Już samo odkrycie dzieworództwa pszczół spotkało się z jego krytyką. Potem doszły zarzuty o podburzanie chłopów, co doprowadziło do rezygnacji z probostwa w Karłowicach. Późniejsza publiczna krytyka uchwalonego podówczas dogmatu o nieomylności papieża zadecydowała o ekskomunice. Pod koniec życia nastąpiło pogodzenie Dzierżona z Kościołem. Mówi o tym wszystkim enigmatycznie jedna z tablic umieszczonych na ścianie cmentarnego kościoła.
Stamtąd udaliśmy się do małego, zgrabnego miasteczka, Byczyny (20 km na północ od Kluczborka). Liczy ono 3-4 tysiące mieszkańców i jest w wieku Kluczborka lub nieco starsze. Podobne były też jego dzieje polityczne. Zachowały się w nim prawie w całości XV/XVI-wieczne mury obronne, liczące 912,5 m, z bramami i wieżami (oczywiście z przerwami na ulice). Są one zbudowane z cegły, na kamiennej podmurówce. Bez większych zmian pozostał także układ architektoniczny miasta, zbudowanego na planie owalu. Odzwierciedlają go ulice biegnące wzdłuż murów, ale wewnątrz są one już umieszczone prostopadle do siebie.
Od strony zachodniej spotykamy kwadratową, ceglaną wieżę bramną "Niemiecką". Niedaleko za nią znajduje się różowy, barokowy z zewnątrz i wewnątrz (w środku zdobiony umiarkowanie) kościół św. Trójcy, z połowy XVIII w., ze sklepieniem kolebkowym. Tutaj jest wszędzie jeszcze bliżej niż w Kluczborku. Po chwili osiągamy rynek, na którym stoi ładny, barokowo-klasycystyczny ratusz, o zróżnicowanych kształtach, z XV/XVI w. Nie jest to jednak oryginał lecz rekonstrukcja wykonana w latach 60. XX w.
Kolejnym zabytkiem jest klasycznie z czerwonej cegły zbudowany gotycki, ewangelicki kościół św. Mikołaja, z końca XIV w. Wnętrze jest niezbyt wysokie i - jak przystało na gotyk - surowe. Dalsza nasza droga prowadziła wzdłuż murów, po schodach do fosy, której fragmenty nadal istnieją. Idąc wzdłuż niej alejką, dochodzimy do kolejnej wieży bramnej, wschodniej, "Polskiej" (z XV w.), wyglądającej podobnie do poprzedniej. Obok niej, na murze umieszczona jest tablica z opisem bitwy pod Byczyną. Poruszając się dalej wzdłuż murów, dochodzimy do ostatniej już wieży, baszty południowej, "Piaskowej", o wyglądzie też zbliżonym do poprzednich, lecz wbudowanej w mur (dlatego jest to baszta). Wygląda na to, że wszystkie wieże czekają jeszcze na jakieś zagospodarowanie. Nieopodal stoi neogotycki spichlerz, w którym obecnie znajduje się karczma i której "zwiedzanie" zajęło nam bardzo dużo czasu.
Wróciliśmy jeszcze na rynek, aby wejść na ratuszową wieżę, z której roztaczają się widoki na miasto. Na poszczególnych piętrach przy schodach znajdują się wystawy, głównie fotografie i plansze. Szczególnie ciekawa jest mapka dawnego centrum z nazwiskami właścicieli umieszczonymi na kamieniczkach.
Do kompletu brakło nam jeszcze Karłowic, w których Dzierżon spędził ponad 30 lat, ale ich odwiedzenie przy jakiejś okazji jest całkiem realne, gdyż leżą bliżej naszego miasta.
 
Janusz Mirek
 

Plik do pobrania - prezentacja opracowana przez Bogusię Żyto:

Kluczbork i okolice (plik w PowerPoint do ściągnięcia 10 MB)

 

 

 Powrót do Wydarzenia 2018 II półrocze