Wycieczka do Brzegu

Stosunkowo mało znane miasto Brzeg (Opolski) ma średniowieczne korzenie, zamek starszy od Wawelu i ciekawą historię. Leży w połowie drogi miedzy Wrocławiem i Opolem, zaś trzecią, prostopadłą do tamtych połówką dojeżdża się do Dzierżoniowa.
W pierwszej kolejności zwiedzaliśmy tam Zamek Piastów Śląskich, mieszczący muzeum o tej samej nazwie. Pierwsze informacje o istnieniu zamku (gotyckiego) pochodzą z roku 1235. Przez kolejne lata był rozbudowywany i przebudowywany. W połowie XVI wieku został przebudowany w stylu renesansowym, uzyskał zatem walory pałacowe, nie tracąc jednak obronnych.  Obecny wygląd został przywrócony z końcem XX wieku, jako że w połowie wieku XVIII zamek został  zniszczony.
Trzeba dodać, że o ile królewska linia Piastów skończyła się na Kazimierzu Wielkim, to linie boczne, w tym Piastów Ślaskich trwały nadal. Ostatni piastowski książę śląski zmarł w roku 1675. Zwiedzany zamek należał do książąt brzeskich, którzy byli tylko jedną z linii Piastów Śląskich.
Sama jego bryła  od strony frontowej nie jest imponująca. Ozdobny fragment z bramą wjazdową w kształcie łuku jest wąski i zrośnięty z dominującą kaplicą zamkową w sposób przypadkowy, bez harmonii. Dalsza część zamku ma wygląd zbliżony do budynków współczesnych, nie daje się zaliczyć do znanych stylów. Znacznie lepiej prezentuje się od strony Odry, a trzeba dodać, że leży dość blisko tej rzeki.
Niemniej wspomniana fasada uważana jest za unikatową w skali europejskiej. Zdobią ja rzeźby i płaskorzeźby władców polskich oraz książąt śląskich. Za bramą znajduje się duży dziedziniec z krużgankami, w 80% zrekonstruowany (tylko reszta jest oryginalna, a skrzydło północne nie zachowało się). Wewnątrz, w skrzydle zachodnim oglądaliśmy kolekcję (ok. 200 egz.) lamp naftowych. W skrzydle wschodnim mieści się wiele sal wystawowych.
 Historia Piastów brzeskich nie jest powszechnie znana, więc cele edukacyjne byłyby najlepiej realizowane przy kolejności chronologicznej. Jednak w rozmieszczeniu sal i eksponatów trudno się dopatrzyć jakiejś myśli przewodniej, wydaje się to przypadkowe.
W pierwszej sali obejrzeliśmy wystawę czasową poświęconą baronowej Zofii Eleonorze von Bodenhausen (1676-1751), która jednakowoż z Piastami Śląskimi miała tyle wspólnego, że przez ostatnie 20 lat życia mieszkała w Brzegu, choć nie w zamku. Znajduje się tam m.in. rekonstrukcja jej dębowej trumny, w kolorze czerwonym.
W kolejnej, małej salce oglądamy genealogie rodów piastowskich, po czym schodzimy do krypt, mijając po drodze sarkofag  Barbary (1527-95), żony księcia brzeskiego Jerzego II, Warto dodać, ze książę ten, kontynuując dzieło swego ojca, dokończył przebudowę zamku na renesansowy.
W kolejnych salach podziemi znajdują się rzeźby postaci, płyty nagrobne i sarkofagi, od bardzo prostych, do bardzo ozdobnych. Do tych ostatnich zalicza się sarkofag księcia brzeskiego Jerzego III (1611-64).
Po wyjściu z krypty obejrzeliśmy wystawę prac współczesnej malarki Haliny Guźdy-Otwinowskiej, a w kolejnej sali "Paradne zbroje i dworski ubiór Piastów Śląskich XIII-XVII w.". Znajdują się tam figury władców i ich rodzin ubrane we współczesne im stroje.
Kolejną salę zajmuje prawie w całości makieta Brzegu w stanie z XVII/XVIII w. , wykonana w roku 1988.
Po wspięciu się o dwa piętra wyżej obejrzeliśmy obrazy Jana Styki (ucznia Jana Matejki, współautora Panoramy Racławickiej), przede wszystkim "Polonię" (ok. 6x3 m), namalowaną z okazji 100. rocznicy Konstytucji 3. Maja. Na jednym obrazie artysta umieścił postacie i wydarzenia z XVIII i XIX w., od Kościuszki do Mickiewicza (lecz jest i ksiądz Kordecki, a wiec znacznie wcześniej) oraz alegorię Polski umęczonej. Drugim obrazem była "Bitwa pod Grunwaldem", ale nie Matejki, a Styki właśnie. W kolejnych salach widzieliśmy nieliczne meble, oraz obrazy i rzeźby władców piastowskich.

Ostatnim akcentem była lekcja muzealna na temat "Alegoria i symbole w sztuce". Nie było to jednak przedsięwzięcie udane ani organizacyjnie ani merytorycznie. Oba pojecia były używane zamiennie (choć nie są tożsame) i chaotycznie, nie były dostatecznie dobrze objaśnione, małe obrazki były przekazywane z rąk do rąk i w efekcie słabo zsynchronizowane z wypowiedzią. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na zamęt odnośnie do pojęcia alegorii, spotykany w różnych opracowaniach, choć sprawa jest prosta - przynajmniej w malarstwie. Wiele pojęć używanych na co dzień należy do abstrakcyjnych, ich treść nie istnieje fizycznie, na przykład sprawiedliwość, miłość, zło, energia itd. Malarz, chcąc przedstawić takie pojęcie, z konieczności musi się uciec do jego uprzedmiotowienia. Na przykład sprawiedliwość zwykle przedstawia się jako kobietę z zawiązanymi oczami, wagą i mieczem. To jest alegoria sprawiedliwości, gdyż nie da się namalować sprawiedliwości jako obiektu. Sprawa bynajmniej nie jest rozstrzygnięta i można wymyślać inne alegorie sprawiedliwości.
Po opuszczeniu zamku i po przerwie zaczęliśmy zwiedzać miasto. Spóźniająca się wiosna i kościoły jak lodówki trochę nam utrudniły to zadanie, ale wytrwaliśmy.
Blisko zamku znajduje się Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, zbudowany w połowie XVIII w. Jak na barok przystało, wnętrze jest bogato zdobione, m.in.  freskami Johanna Kubena. Ciekawostką jest wizerunek psa na plafonie. Jego pomoc przy malowaniu, polegająca na przynoszeniu spadających pędzli, zasłużyła na taką nagrodę.
Po opuszczeniu kościoła wyruszyliśmy alejką wokół zamku (w prawo), oglądając pozostałość fosy, którą stanowi tylko lekkie zagłębienie, z rzadka porośnięte drzewami, tworzące park.  Niebawem alejka doszła do Odry i prowadziła wzdłuż niej. Naszym  oczom ukazała się Brama Odrzańska, stojąca w parku, ale nigdzie nie prowadząca. Została przeniesiona z innego miejsca i zamurowana. Przez cały czas mogliśmy oglądać zabudowania pałacowe po prawej stronie i Odrę po lewej, aż doszliśmy do mostu. Miasto leży głownie na lewem brzegu, na prawym zaś tylko niewielka jego część. Właśnie w rejonie mostu stała onegdaj wspomniana brama.
W sumie zatoczyliśmy półkole i skręciliśmy w stronę centrum. Z daleka widać było wieżę ratuszową, należącą do nieco krzywych. Potem szliśmy koło najstarszego w mieście kościoła Piotra i Pawła, niegdyś gotyckiego, obecnie w „odbudowie”. Po chwili znaleźliśmy się w rynku, gdzie znajduje się m.in. ocalała w całości kamienica barokowa oraz unikatowe wnęki pozorujące okna, zwane blendami. Na jednym z budynków centralnych (w bloku śródrynkowym), niegdyś gotyckim (z czego pozostało małe okienko ostrołukowe z boku), znajduje się kilka niedawno odkrytych blend, a co ciekawe - zachodzą na nie zwykłe okna użytkowe, częściowo je przesłaniając. Jest to widok niecodzienny.
Kolejnym wartym uwagi obiektem jest okazały, gotycki Kościół św. Mikołaja, powstały w XIV w wyniku przebudowy wcześniejszego kościoła. Pod koniec wojny,  w 1945 roku spłonął, a w 1967 r. zakończono odbudowę. Nadal jednak nie ma wież. Wyposażenie wewnętrzne jest skromne, ale przyjemne. Kościół ma bardzo strzeliste nawy i jest jasny. Ma piękne współczesne witraże.
Najważniejszym obiektem na rynku jest renesansowy ratusz, obecnie remontowany. Zwiedziliśmy w nim dwie reprezentacyjne sale: Stropową i Rajców. Ta pierwsza nazwę zawdzięcza przykrywającemu ją modrzewiowemu stropowi, odkrytemu podczas jednego z remontów. Nie wydaje się aby miał on szczególne walory artystyczne, ale przyciąga uwagę swoim ogromem. Z kolei Sala Rajców jest mała i przytulna, znajdują się tam na całej  ścianie wbudowane szafy z XVIII-wiecznymi malowidłami pruskimi. Na plafonie mamy zaś  alegorię walki dobra ze złem, ale dość niekorzystnie oświetloną.
Po wyjściu z ratusza domknęliśmy drugie półkole i znaleźliśmy się znów przy zamku, gdzie czekał nasz autobus.
Zainteresowanym historią Brzegu i badaniami w tym zakresie, mającym cierpliwość do szczegółów, można polecić ciekawe opracowanie: http://citeseerx.ist.psu.edu/viewdoc/download?doi=10.1.1.875.8667&rep=rep1&type=pdf.

Janusz Mirek

 

Powrót do Wydarzenia 2018